Serwis MySpace założyli w 2003 roku Tom Anderson i Chris DeWolfe. Pomysł był taki, by stworzyć serwis społecznościowy, na którym poza komunikacją między znajomymi, każdy będzie mógł także promować swoją muzykę czy talent aktorski. Tak też się stało. Serwis szybko zyskiwał popularność internautów, stając się idealną platformą dla muzyków chcących zamieszczać swoją twórczość i dotrzeć z nią do milionów słuchaczy na całym świecie.
Nie ma chyba zespołu muzycznego, lub jest ich naprawdę niewiele, który nie posiadałby na MySpace swojej strony. Wydrukowano miliony plakatów informujących o koncertach, a na nich nazwy zespołu podkreślane były adresem strony bandu w domenie MySpace. Wiele stron www było przekierowywanych na profile w portalu MySpace, a oficjalne serwisy www nierzadko przestały być aktualizowane – tę rolę przejął całkowicie MySpace, stając się mekką dla muzyków…
Od kilku lat swoje profile zaczęły zakładać w serwisie także największe gwiazdy muzyczne i filmowe na świecie, ale zanim one tam dotarły, na MySpace istniały już, liczone w setkach tysięcy, profile założone przez zespoły – najczęściej nie związane z żadnymi wytwórniami – niezależne, mało znane. To one dziś właśnie rezygnują z serwisu i przenoszą się na konkurencyjny Facebook.
Come over to Facebook!
Paradoksalnie ostatnie zmiany w wyglądzie i funkcjonalności serwisu, które miały pomóc w walce z konkurencyjnym Facebookiem, pogrążyły portal jeszcze bardziej, a tak masowego odpływu użytkowników z MySpace nie było odkąd serwis powstał. W ostatnim wpisie na blogu MySpace z dnia 14 lutego, legendarny zespół Cock Sparrer informuje:
“MySpace służył nam dobrze przez wiele lat. Mieliśmy ponad milion odsłon i ponad 40 tysięcy znajomych, to było miejsce aby skontaktować się z nami. Nie jesteśmy przeciw zmianom, a nowa wersja serwisu ma z pewnością kilka ulepszeń. Niestety ma też bardzo wiele nieprzemyślanych funkcji, a ludzi, którzy porzucają MySpace jest tysiące. Żeby być z naszymi przyjaciółmi, musimy być tam, gdzie oni spędzają swój wolny czas, a oni wszyscy ulotnili się stąd i są już na Facebooku”
Zespół podziękował fanom i zaprosił ich na oficjalny profil na Facebooku, dodał, że na MySpace będzie coraz mniej aktualnych informacji.
Zależna niezależność i underground za miliony dolarów
Początek serwisu to napływ wielu zespołów ze sceny niezależnej. Serwis oferował wiele – wymagał niewiele. Był idealny dla niekoniecznie tych, którzy chcą być zauważeni przez wielkie wytwórnie. Z drugiej strony profile zakładały osoby, które chciały wypłynąć na szerokie wody szoł biznesu. Powstało kilka zapleczy muzycznych, mniej lub bardziej zależnych, w których perełek zaczęli szukać łowcy talentów, wielkie korporacje, wytwórnie, bogaci producenci i… Pieniądze. Jak to współgrało przez kolejne lata trudno się nadziwić.
Wraz z popularnością portalu pojawiła się masa reklam, migotających produktów. Banery wielkich korporacji na profilach zespołów śpiewających o alterglobalizmie, boksy ponętnych modelek zachęcających do zjedzenia ich wraz z produktem, który reklamują, a wszystko to na profilach zespołów śpiewających o złym seksizmie czy chorej konsumpcji. Portal sprzedawawał przestrzeń reklamową za tysiące dolarów na stronach zespołów grających za darmo. Ktoś kto nie chciał zarabiać na muzyce dawał zarabiać na niej innym…
MySpace tracił charakter serwisu z muzyką alternatywną i niezależną, która to określana tym mianem, zaczęła być popularna na początku XXI wieku. Istniała wręcz moda na słuchanie czegoś niezależnego wśród bogatych dzieciaków. MTV stawało się “passe”. Okres ten wykorzystywały wytwórnie, które lansowały zespoły jako niezależne, ale w kieszeniach obie strony miały już dawno podpisane kontrakty płytowe. MySpace oferował im życiorys, który wówczas dobrze się “sprzedawał” potencjalnym fanom.
Przez te lata zmieniał się charakter portalu i jego klimat, jednak muzycy wciąż pozostawali MySpace’owi wierni, bo był łatwy i oferował wiele tego czego nie oferowali inni. Jednak Facebook już doganiał popularnością MySpace, udoskonalał opcje pod zespoły, firmy, portale. Modne zaczęły robić sie mikroblogi jak choćby Twitter. W tym czasie szefostwo MySpace zlikwidowało swój oddział w Polsce i przeniosło go do Berlina. Tłumacząc to tym, że nie mają szans z… Naszą-Klasą.
Your space is not my space
Obecne zmiany tak naprawdę podobają się gwiazdom, które zalały serwis w ostatnim czasie. Jest masa opcji, które jeszcze bardziej ułatwiają produktom wytwórni wręcz wyskakiwać z ekranu do fanów, a samym gwiazdom dają poczucie, że ich twórczość jest mocno promowana, bardziej wyeksponowana internautom, zapominając przy tym jak wiele wymaga dziś wysiłku od fana, przebicie się przez ociężały, bo naszpikowany zbędnymi funkcjami serwis. Dla gwiazd nie ma to żadnego znaczenia, rzadko która z nich korzysta z tego portalu. Z tym zmaga się ich dobrze opłacany człowiek od promocji. O ile do niedawna wielu biednych muzyków mogło w imię niepodzielonej społeczności współdzielić swoją przestrzeń z Lady Gagą, o tyle w obecnej formie niewielu chce w tym tkwić. Pewna granica została przekroczona. Odchodzą zespoły, odchodzą fani, a wielu nowych i przypadkowych użytkowników zamyka witrynę zanim jeszcze wszystko zdąży się załadować!
Mając swój profil i prawie tysiąc znajomych po zmianach zauważyliśmy sami jak znikoma ilość z tych znajomych udziela się na nowym MySpace. Jest to ogromna różnica z tym co było przed zmianami. Zapytaliśmy zespoły, co sądzą o nowym MySpace:
“Myspace to to samo gówno, i z mojej perspektywy nic się nie zmieniło. Ostatnie zmiany jedynie wymusiły na nas zrobienie nowego layout’u, ale wiem, że innych zniechęciły do tego stopnia, że przestali go używać, co wyraźnie widać po spadku aktywności portalu. Albo – o zgrozo! – przenieśli się na Facebook, czyli gówno zamienili na gówno w innym opakowaniu” – Meinhof
“Teraz jest do bani. Jednak używamy serwisu do sprawdzenia muzyki, ale nie jest to już takie miłe i proste jak to było przed zmianami” – Pipes and Pints
“Rzadko tu zaglądamy. MySpace teraz jest zupełnie nieczytelny i panuje tu totalny chaos. na razie nie wiemy gdzie założymy nowy profil, póki co męczymy się tutaj. Naszym zdaniem te zmiany na pewno nie pomogą serwisowi, raczej wręcz przeciwnie” – Cela nr 3
“No moim skromnym zdaniem MySpace sucks! Zmiany są do bani, jest mniej czytelnie, mało przejrzyście i trudniej się w tym wszystkim połapać, zarówno dla odbiorcy jak i dla administratora. To był chyba strzał sobie w kolano” – Jeż (Włochaty)
Znalazł się jednak jeden głos zadowolenia z nowego MySpace:
“Osobiście jestem zadowolony ze zmian, chociaż wiem, że ludzie (mam na myśli zespoły mające od dawna strony na MS) odebrali te zmiany dosyć negatywnie. Dla mnie poprzednia wersja była mocno archaiczna, dlatego uważam, że to co proponują (chociaż dalekie od doskonałości), idzie w dobrą stronę. Nie sądzę, żeby mieli szansę z dynamicznym Facebookiem, ale dla wielu zespołów nadal to właśnie MySpace jest miejscem prezentowania swoich działań w sieci. Nie wiem czy wiecie, ale jakiś czas temu robiono badania, wykazały one, że na świecie użytkownikami MySpace są głównie osoby w wieku 14 lat. W porównaniu z Facebook to brzmi trochę słabo.
Te zmiany były konieczne, bo MySpace próbuje utrzymać się na rynku, my użytkownicy możemy się podporządkować lub odejść” – Robert Matera (Dezerter)
Nowy MySpace to wciąż wersja beta, czyli należy uznać, że nie jest ostatecznie skończona i może sprawiać problemy. W programach oznaczenie takie jest ostrzeżeniem, że to wersja niestabilna i nie zaleca się jej używać. Jak to jest w przypadku MySpace? Serwisy www często korzystają z tego oznaczenia, bo usprawiedliwia ono ewentualne błędy, ale też daje możliwość wycofania się z wielu źle przyjętych przez użytkowników rozwiązań. Pozostaje więc nadzieja, że z wielu rzeczy MySpace po prostu się wycofa, tłumacząc, że były to rozwiązania testowe. Pytanie czy w ogóle, a jeśli tak to kiedy? Póki co, czas gra na niekorzyść portalu i trudno przewidzieć czy po ewentualnych poprawkach ci, którzy opuścili MySpace, będą chcieli do niego wrócić.